Chleb o ciekawym bardzo smaku, który zawdzięcza prażonemu słonecznikowi. Odrobinę powolny w wyrastaniu, tym bardziej że pominęłam drożdże, a zdałam się na sam zakwas. Wyrastanie można oczywiście przyspieszyć, zwłaszcza kiedy mamy chłodno w domu. Wówczas tak jak Manoria pisze od razu można włożyć go do ciepłego piekarnika. Ja swój zostawiłam w temperaturze pokojowej, ale nie mam pojęcia ile tak naprawdę wyrastał. Nie spieszyło mi się, poszłam do pracy, a gdy wróciłam po 9 godzinach całkiem ładnie urósł :)
Manorio, miałaś rację chlebek bardzo nam posmakował. Dziękuję że mi go poleciłaś :)
Zaczyn:
- 1 łyżka zakwasu żytniego dokarmionego ok. 10-12 godz. wcześniej
- 150 ml letniej wody
- 150 g mąki żytniej chlebowej typ 720
Ciasto właściwe:
- 380 g mąki żytniej typ 720
- 1,5 łyżeczki soli (dałam troszkę mniej 1 łyżeczkę)
- 1/2 łyżeczki drożdży instant (pominęłam)
- 200 ml letniej wody
- 50 g prażonego słonecznika (słonecznik prażymy na suchej patelni, aż się zarumieni)
Składniki zaczynu mieszamy i odstawiamy pod przykryciem na 12-16 godzin.
Po tym czasie do zaczynu dodajemy pozostałe składniki poza słonecznikiem, mieszamy dokładnie za pomocą łyżki lub miksera. Na końcu dodajemy wystudzony słonecznik. Ciasto przekładamy do keksówki (moja miała wymiary 30x11, kromki wyszły raczej małe, więc tak jak radzi Manoria, długość 25 cm powinna być optymalna ) nasmarowanej olejem i wysypanej otrębami żytnimi. Ja zamiast tego wyłożyłam keksówkę papierem do pieczenia.
Chlebek odstawiamy do wyrastania.
Wyrośnięty chleb wstawiamy do zimnego piekarnika, nastawiamy temperaturę do 230 st. C i pieczemy w ten sposób przez 30 min. Po tym czasie temperaturę obniżamy do 210 st. C i pieczemy kolejne 30 minut. W trakcie pieczenia sprawdzamy jak się piecze, gdyby zbyt mocno się spiekał to przykrywamy z wierzchu.
Dla pewności można też sprawdzić patyczkiem czy w środku nie jest zbyt lepki. U mnie po czasie pieczenia podanym w przepisie chleb był idealnie dopieczony, może z wierzchu trochę za bardzo, ale przyznam się że zapomniałam o nim i nie przykryłam folią w odpowiednim momencie :)
Po upieczeniu chleb wyjmujemy z keksówki i studzimy na kratce.
Polecam :)
Osa na tym zdjęciu nie jest elementem jadalnym ani dekoracyjnym. Jest to przypadkowy przechodzień, a raczej przelotnik ;) |
No jak nawet osa się skusiła, to chyba warto by go spróbować. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię z prażonym słonecznikiem.
OdpowiedzUsuńChlebek piękny:)
Pięknie wygląda!:))
OdpowiedzUsuńale ładna skórka! idealnie widać podział między nią a miąższem
OdpowiedzUsuńa dodatek prażonego słonecznika bardzo lubię
Bardzo się cieszę, że chlebek Wam smakował. Jasne, ze nie mam nic przeciwko, aby się znalazł na Twoim blogu :-) Pięknie Ci wyrósł i wygląda przepysznie :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńPluskotko, hihi, nie wiem czy się skusiła :) Przyleciała, powąchała, poleciała i więcej nie wróciła :) Nie mówiła czy smakuje ;) Ale chlebek ten zdecydowanie warto upiec.
OdpowiedzUsuńBasiu, Majanko, Kaś dziękuję za komplementy :)
Kasiu ta skórka to za bardzo się spiekła jak na moje oko. Ostatnio trochę za mało się przykładam do pieczenia chleba chyba :)
Manoria, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńOjej jak ja Wam zazdraszczam tych chebkow. moj zakwas sie popsul i po jego smierci nie mam serca nastawic kolejnego
OdpowiedzUsuńchlebuś cudny...nie dziwota, że osa chciała skosztować;)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZnam ten chlebuś ....jest bardzo smaczny:) a to zdjecie z osą śliczne:)
OdpowiedzUsuńkiedy dodałaś podtytuł? czy tylko ja dopiero teraz zauważyłam naszą wspólną cechę? :D
OdpowiedzUsuńMaugustynko, dziękuję :) Osa, nie wiem czy akurat miała ochotę, bo poleciała i nie wróciła, ale ciekawska była napewno.
OdpowiedzUsuńJolu , to prawda, chlebek jest pyszny. A zdjęcia, chyba jedyne które jakoś u mnie wyglądają to te w dziennym świetle i to robione na zewnątrz :)). Stąd i osa czasem się przypałęta :) Aparat mam już dość stary i nie jest to lustrzanka, a zwykła manualna cyfrówka.
Katie hihi to cieszę się że nie tylko ja tak mam :)) Małżon mój twierdzi że kobiety kochają gotowanie i zmywanie, a ja to widać wybrakowany egzemplarz.
Szkoda że zawsze są pilniejsze wydatki niż zmywarka :)
A podtytuł zmieniłam jakoś niedawno.
No i ten zakwas, myślę że pewnie kiedyś do niego wrócisz, bo jak się zacznie przygodę p.t. "pieczenie chleba" to ciężko ją zakończyć :)
Pieczywo ze słonecznikiem jest moje ulubione:) Chlebek wygląda obłędnie:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Judik :) A słonecznik i ja bardzo lubię, chyba nie tylko w pieczywie. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńcudny chlebek, porywam kromeczkę
OdpowiedzUsuńZauberi, a proszę, częstuj się :)
OdpowiedzUsuńDawno nie zaglądałam a tu tyle smacznych chlebków :)
OdpowiedzUsuńMadziu, bo wciągnęło mnie to i teraz trudno przestać :)
OdpowiedzUsuń