No tak :) Chyba nigdy bym się nie spodziewała że pewnego majowego ranka dzieć mój wstanie z okrzykiem radości na ustach "HURRRAAA ŚNIEG" :)) Tak, tak, też myślałam na początku że to żart, ale niestety właśnie dziś u nas pada śnieg i zimno się zrobiło strasznie. Mam nadzieję jednak że nie będzie konieczności zmieniać opon na zimowe :)
Czy ktoś mógłby mi podesłać trochę słoneczka?
No, ale dobrze. Tyle tytułem wstępu.
Dziś mam dla Was pyszne razowe muffinki z żurawiną i białą czekoladą. Ja właśnie zaczynam się przekonywać do razowych wypieków, a te muffinki to mój słodki, razowy debiut. I nie chwaląc się bardzo udany :)
Korzystałam z przepisu Dorotki z "Moich wypieków" na razowe muffinki z malinami, ale ostatecznie odrobinę go pozmieniałam. Tak więc po oryginał zapraszam do Dorotuś, a ja proponuję troszkę inne, w wersji jak poniżej.
Składniki:
- 138 g mąki pszennej razowej typ 2000
- 102 g mąki pszennej (dałam typ 480)
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
- 66 g roztopionego masła
- 66 g drobnego cukru
- 2 roztrzepane jajka
- 240 ml mleka
- 100 g żurawiny
- 1 tabliczka (100 g) białej czekolady
Z tej porcji wychodzi 12 muffinek.
Wykonanie standardowe jak przy większości muffinek. W jednej misce mieszamy składniki suche, a w drugiej mokre. Następnie dodajemy mokre do suchych i mieszamy, można łyżką nie trzeba mikserem. Na końcu dodajemy żurawinę i jeszcze raz mieszamy.
Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C.
Foremkę do muffinek wykładamy papilotkami i do każdego gniazdka nakładamy po 1 łyżce ciasta. Na to kładziemy po dwie kostki białej czekolady i dopełniamy gniazdka ciastem.
Pieczemy 15-20 minut w temperaturze 200 st. C.
Smacznego ;)
Muffinki dołączam do akcji:
śniegu to ja nie chcę, ale taką babeczkę chętnie.
OdpowiedzUsuńpogoda potrafi płatać figle;)ale takie muffinki d razu poprawią nam humor;)
OdpowiedzUsuńAsiu, ja już też nie chcę śniegu, a niestety od rana nie przestał jeszcze padać. Chyba żadna siła mnie nie wyciągnie dziś z domu :)
OdpowiedzUsuńAsiu, Malwinnko częstujcie się, proszę ;)
Wczoraj słyszałam o 10 stopniach w centralnej Polsce, dziś śnieg w Południowej...Brrr....
OdpowiedzUsuńAle muffinki zdecydowanie w moim guście :) Moje ulubione zimowe połączenie :)
ojej, śnieg?! eh... za to muffiny cudne!
OdpowiedzUsuńNie do wiary - faktycznie śnieg!
OdpowiedzUsuńAle za to jakie muffiny!!... mmm.. a ja tak uwielbiam żurawinę.. :)
Śnieg przestał padać, ale niestety na zewnątrz jest tylko 3 stopnie. Nie ma mowy, nie idę na spacer.
OdpowiedzUsuńod-kuchni, Paula, nat. dziękuję za miłe komentarze :)
w maju jak w garncu? ech, wolę Twoje gary!
OdpowiedzUsuńO rany, nieźle tam u was sypało:) U mnie może nie ma upałów ale słoneczko się przebija, ani śladu śniegu na razie:) Super muffinki:)
OdpowiedzUsuńrazowe muffinki przede mną:) a do śniegu mi wcale niepilno;)choć tutaj i w połowie maja potrafi gradem sypnąć;)
OdpowiedzUsuńmimo wszstko cieplutko pozdrawiam:)
Mnemonique, maj...plecień, bo przeplata... :))
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Judik, u nas to jeszcze delikatnie. Oglądnęłam sobie zdjęcia z bliższej okolicy Jeleniej Góry i tam to dopiero nasypało
http://wiadomosci.wp.pl/gid,13372104,title,Zima-w-maju-zobacz-zdjecia,gpage,10,img,13372125,galeria.html
Basiu, czyli dla Ciebie taka zima w maju to wcale nie nowina. Ale za to mrówek Ci nie zazdroszczę :) Choć to zwykle podobno pożyteczne stworzonka są ;)
Muffinki w sam raz na rozgrzanie :) Mnie też dziś zasypało ;)
OdpowiedzUsuńNajlepszy sposób na śnieg w maju to muffinki z żurawiną i białą czekoladą - już moja babcia to mówiła...;)
OdpowiedzUsuńTwój wpis był wczoraj pierwszym newsem w moim domu.:)
Magda, masz rację, żurawina i biała czekolada to takie chyba bardziej zimowe połączenie, ale co tam że w maju, skoro aura sprzyjała :))
OdpowiedzUsuńLekka, serio? Hihi ciekawa jestem bardzo reakcji :))
Fajnie podsumowałaś wpis o muffinkach, ale co racja to racja :)) Znaczy Babcia Twoja ma świętą rację :)
maj nie maj ale zima była :)
OdpowiedzUsuńa muffinki pysznie wygladaja :)
Megi, dziękuję bardzo ;)
OdpowiedzUsuńŚniegi w maju, ale ciepło i przytulnie w domku z takimi muffinkami na talerzu.
OdpowiedzUsuńPięknie, piękne. I zdrowe! Ale z tym śniegiem to nie ma się co cieszyć :D
OdpowiedzUsuńKasinko, mufinki nieco nastrój poprawiły :)
OdpowiedzUsuńKubełku, dziękuję i masz rację. Wszystko w przyrodzie ma swój czas.
A tam taki śnieg ;) ;) U mnie tak sypało, że odkopywałam samochód przez 10 minut... Po prostu aż nie chciało mi się wierzyć w to, co widziałam... A muffinki robiłam kiedyś podobne - pycha :)
OdpowiedzUsuńLoriel no to ładnie Cię zasypało. Wiem, wiem że było gorzej, oglądałam zdjęcia i wierzyć mi się nie chciało. U nas w sumie sypało od rana przez pół dnia, ale nie utrzymał się ten śnieg.
OdpowiedzUsuń