Gospodynią aktualnego wydania WP jest a.grey, a ten chlebek jest jedną z jej pysznych propozycji. Przepis z kolei pochodzi z książki "Domowa Piekarnia" Małgorzaty Zielińskiej. Gospodyni bardzo dziękuję za tak trafny wybór, bo to jeden z tych przepisów do których z chęcią się wraca.
Chlebek wyszedł pyszny i bardzo gorąco Wam polecam.
Ja upiekłam jeden ogromny bochen. Po upieczeniu i wystudzeniu ważył 1,20 kg, ale następnym razem przeczytam przepis dokładnie i zrobię jednak dwa mniejsze :)
A tak wyglądał mój bochen :) "Odrobinę" pękł, ale wiecie co, nawet mi się to pęknięcie podoba :)
Zaczyn:
- 80 g zakwasu pszennego lub orkiszowego (u mnie pszenny)
- 125 g mąki orkiszowej jasnej lub razowej (u mnie mąka orkiszowa typ 2000)
- 60-80 g wody (mąka razowa potrzebuje więcej wody)
Zaparka:
- 100 g mąki ciemnej orkiszowej (ja dałam taką jak wyżej, orkiszową typ 2000)
- 120 g gorącej wody
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżka mielonego kminku (ja go pominęłam, bo nie lubię)
Ciasto chlebowe:
- 280 g zaczynu
- 220 g zaparki
- 50 g ugotowanych i zmiksowanych ziemniaków (opcjonalnie, ja nie dodałam, zwyczajnie zapomniałam ich ugotować)
- 500 g mąki orkiszowej jasnej lub razowej ( dałam jasną orkiszową typ 700)
- 180 - 250 g wody (mąka razowa potrzebuje więcej wody) - ja dałam 250 g przy mące jasnej, ciasto ładnie się dało wyrabiać.
- 1 łyżka soli
- 1 łyżeczka cukru trzcinowego lub melasy (u mnie cukier trzcinowy)
Składniki zaczynu mieszamy do uzyskania miękkiego ciasta. Lekko przykryć, odstawić w temperaturze pokojowej na 10-12 godzin. Zaczyn powinien podwoić swoją objętość, a potem lekko opaść.
Składniki zaparki również mieszamy i odstawiamy na 8-12 godzin.
Po tych ok. 12 godzinach mieszamy wszystkie składniki ciasta chlebowego dodając stopniowo wodę. Warto tu patrzeć na konsystencję ciasta. U mnie weszło całe 250 g wody przy użyciu jasnej mąki, a ciasto miało bardzo fajną konsystencję, nie kleiło się gdy zagniatałam ręcznie.
Ciasto odstawiamy na 10 min. Po tym czasie jeszcze raz krótko wymieszać (ja zagniatałam), dać odpocząć 30 minut, a następnie jeszcze raz krótko wymieszać, przykryć szczelnie i odstawić na jedną godzinę.
Po tym czasie lekko wyrośnięte ciasto formujemy w bochenek lub wkładamy do foremki. Odstawiamy do wyrośnięcia na 4-5 godzin. U mnie wyrastało o wiele dłużej, ok 7-8 godzin, ale w domu jest troszkę chłodno, poza tym zakwas mój ostatnio lenia złapał :)
Generalnie chleb w tym czasie powinien podwoić objętość. U mnie niestety nie podwoił, troszkę mu do tego zabrakło i pewnie dlatego mu się pękło podczas pieczenia.
Chleb może wyrastać również w zimnie przez ok. 12 godzin. Zanim jednak umieścimy go w lodówce, powinien najpierw ruszyć w cieple. Czyli w tym przypadku najpierw trzymamy go w temperaturze pokojowej przez 1-2 godziny, a dopiero potem chowamy do lodówki.
Piekarnik nagrzewamy do temp. 230 st. C, wyrośnięty bochenek nacinamy lub nakłuwamy i pieczemy w naparowanym piekarniku przez 35-40 min. U mnie wystarczyło 30 minut. Można sprawdzić wcześniej. Jeśli bochenek postukany od spodu wydaje głuchy odgłos oznacza że jest gotowy.
Studzimy na kratce.
Smacznego :)
Uwielbiam chlebek z ziemniakami! O wiele dłużej trzyma świeżość :) Ten wygląda nieźle, chyba znów zacznę hodować zakwas :)
OdpowiedzUsuńKatie, no a ja właśnie zapomniałam o tych ziemniakach i pech, bo taki duży bochen to chyba tydzień u mnie będzie jedzony. Póki jeszcze jest w miarę miękki chyba zamrożę połowę.
UsuńNo i ten zakwas... hoduj, hoduj :) Bo jak nie to swój Ci wyślę :))
Piękny! Zapisuję do zrobienia!
OdpowiedzUsuńSisters4cooking polecam :)
UsuńBardzo się cieszę, ze dołączyłaś w tym miesiącu do WP. Takie wspólne pieczenie jest bardzo fajne, ja przynajmniej bardzo to lubię. Więcej piekarek, więcej doświadczeń :)
OdpowiedzUsuńi jest co podziwiać :)
Piękny chleb! i masz rację, to pęknięcie ma swój urok :)
Dziękuję!
a.grey, mam nadzieję że teraz kiedy edycja trwa miesiąc to zdążę się zmobilizować :)
UsuńTo ja Tobie dziękuję za miły komentarz, no i dzięki Tobie odkryłam jeszcze jeden przepis na świetny chlebek :)
Wygląda pięknie! Fajny chlebek:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Majanko, dziękuję :)
UsuńWspaniale wyrośnięty chlebek :)
OdpowiedzUsuńAvelinko, mógł jeszcze troszkę poczekać :)
Usuńuwielbiam chleby z takimi malowniczymi pęknięciami ....ślicznie wygląda w przekroju:) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńJolu, dziękuję :) Ostatnio wszystkie moje chleby mają pęknięcia :)) Czasem malownicze, czasem w ogóle niefotogeniczne, ale dzięki temu każdy jest inny :))
UsuńKawał pięknego bochenka. Chętnie skusiłabym się na kromeczkę;)
OdpowiedzUsuńMalwinko, a częstuj się proszę :)
UsuńPiękny bochen!
OdpowiedzUsuń"Wiecznie tak samo jeszcze jak za czasów Piasta,
Po łokcie umączone ręce dzierżąc w dzieży,
Zakwasem zaczyniony chleb ugniata świeży
Przejęta swym odwiecznym obrządkiem niewiasta..."
Tak pięknie pisał o chlebie Leopold Staff i ta samo pięknie go zrobiłaś. Ależ zapachy!
ZDECYDOWAŁAM SIĘ UMIEŚCIĆ CAŁY WIERSZ - BO BARDZO PASUJE DO TWOJEGO POSTA.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
Chleb
Wiecznie tak samo jeszcze jak za czasów Piasta,
Po łokcie umączone ręce dzierżąc w dzieży,
Zakwasem zaczyniony chleb ugniata świeży
Przejęta swym odwiecznym obrządkiem niewiasta.
Gdy wedle doświadczenia niechybnych probieży,
Nazajutrz ugniot miary właściwej dorasta,
Pierzyną ciepłą kryje pulchne ciało ciasta,
Kędy cierpliwie pory wypieku doleży.
I uklepawszy w płaskie półkule miąższ miękki
W gorący piec je wsuwa na długiej kociubie,
Skąd roztaczając zapach kuszący i miły
Wychodzą wnet pożywne, razowe bochenki,
Brunatne i okrągłe - ku piekarki chlubie -
Jak widnokrąg zoranych pól, co chleb zrodziły.
Leopold Staff
Bożenko, dziękuję :) Bardzo się cieszę że napisałaś wiersz w całości. Pamiętałam tylko pierwszą zwrotkę. I fakt, zapach cudowny. Choćby dla samego zapachu warto piec chlebek w domu :)
UsuńPiękny bochen, Gosiu.
OdpowiedzUsuńTakie pęknięcia na chlebie są jak linie papilarne - nigdy nie ma dwóch takich samych. No i stąd każdy chleb jest inny.
Pozdrawiam:-)
Aniu w pełni się z Tobą zgadzam. Chociaż nie ukrywam że jak zaczęłam piec chleb to bardzo mnie te pęknięcia denerwowały, chciałam bardzo uzyskać piękny, idealny bochenek, jak ze sklepu. Piekę chleb od 1,5 roku, nie kupuję chleba w ogóle, a taki idealny bochenek udał mi się może trzy razy :))
UsuńOd jakiegoś czasu zmieniłam podejście i uważam że te pęknięcia nawet ładnie wyglądają, tak swojsko :))
Wspaniale Ci się upiekł.
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się...
Amber, upiecz go koniecznie :) Ja następnym razem spróbuję upiec w całości tylko na razowej mące, tak jak a.grey, jestem bardzo ciekawa jak taki smakuje :)
Usuńteraz to mi narobiłaś ochoty... i na chleb i na pieczenie w WP...
OdpowiedzUsuńMyniolinko, no to cieszę się bardzo :)) No i koniecznie dołącz do WP
UsuńFaktycznie wielgachny chlebuś Ci wyszedł. Ale takie pyszności nawet lepiej jak są w dużych ilościach :) A pęknięcie faktycznie ma swój urok :)
OdpowiedzUsuńTak, kruszynko, ale jeszcze go nie zjedliśmy :)) Jak bym zrobiła dwa mniejsze to jeden na pewno powędrowałby w świat :)) Ale tak też wyszło nieźle, połowę zamroziłam i czeka sobie na chlebową awarię :)
UsuńJaki piękny ten chlebuś! A ja wciąż nie mogę się zebrać ani do bułek, ani do chleba. Teraz mnie mocno zachęciłaś i mam nadzieję, że mi te chęci nie miną:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Asiu, zdążysz :) A co się będziesz spieszyć, u mnie niektóre upatrzone przepisy czekają miesiącami nim się za nie zabiorę :))
UsuńZ tymi bułkami poszło mi akurat szybko, bo dodatkowo zmotywował mnie wpis na jednym z blogów o tym że się nie udały po dwu czy trzykrotnej próbie. Taka przekora ze mnie że muszę doświadczyć na własnej skórze :) No i mi się akurat udały :)
Wygląda wspaniale ....
OdpowiedzUsuńJustynko, dziękuję :)
UsuńCUDO!!gratuluje,podziwiam ,padam do stop..:)piekny jest:)
OdpowiedzUsuńEwciu, dziękuję :) Do wyglądu sklepowemu do pięt nie dorasta, za to smakiem go przewyższa co najmniej trzy razy :))
UsuńTwoje chleby sa idealne!:-)
OdpowiedzUsuńJudytko, dziękuję bardzo :)
UsuńCoś pięknego, jak prawdziwy prasłowiański chleb! :)
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję :) A chlebek polecam :)
Usuń