Nasze pierwsze wspólne pieczenie tak bardzo nam się spodobało, że wczoraj z Marysią znów postanowiłyśmy się spotkać w wirtualnej kuchni by upiec coś razem. Tym razem na warsztat wzięłyśmy ciasto drożdżowe z przepisu Mamy Marysi.
Jak dla mnie nowością było ciasto drożdżowe z dodatkiem oleju, więc bardzo chętnie przepis ten wypróbowałam. Do tej pory zawsze piekłam ciasto drożdżowe z przepisu Babci mojego męża (przepis tutaj), a teraz będę miała dylemat z którego przepisu piec. Ciasto od Mamy Marysi jest wspaniałe w smaku, mocno puszyste i nawet następnego dnia jest tak samo mięciutkie i puszyste jak zaraz po upieczeniu. Po prostu rewelacja.
Marysiu, a Tobie bardzo, bardzo dziękuję za drugie wirtualne spotkanie, za przemiłe maile, no i rewelacyjny przepis (przekaż też podziękowania dla Twojej Mamy) i mam nadzieję że jeszcze nie jeden raz takie pieczenie powtórzymy.
A kto jeszcze nie próbował piec wspólnie, to również polecam, bo to bardzo fajna zabawa, ciekawe doświadczenie i możliwość trochę bliższego poznania się :)
Składniki:
- 500 g mąki
- 250 ml mleka (ja dałam ok. 300 ml bo na rozczyn policzyłam osobno)
- 50 g drożdży
- 70 g cukru (jeśli ktoś lubi bardziej słodkie ciasto, to można dać więcej, ja dałam 90 g)
- 2 łyżeczki cukru waniliowego
- 125 ml oleju
- 2 jajka
- szczypta soli
Kruszonka:
- ok. 40 g masła
- 1/2 szklanki mąki pszennej
- 3 łyżki cukru
Mleko lekko podgrzewamy, tak by było ciepłe, nie za gorące. Odlewamy ok. 1/4 szklanki mleka i rozpuszczamy w nim drożdże, 1 łyżeczkę cukru i 1 łyżeczkę mąki. Odstawiamy go na kilka minut, gdy zacznie się podnosić jest gotowy do użycia.
Do miski wsypujemy mąkę, cukier, cukier waniliowy, szczyptę soli i mieszamy. Następnie dodajemy rozczyn drożdżowy, jajka, pozostałe mleko i olej. Wszystko mieszamy razem, a następnie zagniatamy i wyrabiamy ciasto. Ciasto troszkę się kleiło, ale nie podsypywałam mąką. Z tego co już widziałam i wiem, takie drożdżaki z klejącym się ciastem są po prostu najlepsze :) Ciasto wyrabiałam do momentu, aż samo nie zaczęło odchodzić od rąk i od miski.
Wyrobione ciasto zostawiamy pod przykryciem do podwojenia objętości.
W tym czasie można przygotować sobie kruszonkę. Mąkę mieszamy z cukrem. Masło podgrzewamy do konsystencji półpłynnej, wlewamy do mąki i dobrze wyrabiamy. Odstawiamy do lodówki do schłodzenia, aż kruszonka będzie twarda. Gotową kruszonkę pokruszyć lub zetrzeć na tarce.
W tym czasie można przygotować sobie kruszonkę. Mąkę mieszamy z cukrem. Masło podgrzewamy do konsystencji półpłynnej, wlewamy do mąki i dobrze wyrabiamy. Odstawiamy do lodówki do schłodzenia, aż kruszonka będzie twarda. Gotową kruszonkę pokruszyć lub zetrzeć na tarce.
Wyrośnięte ciasto wykładamy na wysmarowaną masłem blaszkę ( u mnie wielkości 25x30 cm), i troszkę je rozciągamy po rogach by ładnie wypełniło blaszkę.
Na wierzchu układamy śliwki lub inne owoce i posypujemy kruszonką. Tak przygotowane ciasto pozostawiamy jeszcze na 20-30 min. do lekkiego podrośnięcia.
Uwaga: Jeśli używacie owoców mrożonych powinny one być wcześniej rozmrożone. Jeżeli nie zdążą Wam jednak rozmarznąć, a tak było u mnie to należy je wyłożyć na ciasto i posypać kruszonkę dopiero przed samym włożeniem do piekarnika.
Piekarnik nagrzewamy do 200 st. C. Pieczemy w nagrzanym piekarniku ok. 35-40 min (w przypadku gdy używacie blaszki o takich wymiarach jak moja). Jeśli zdecydujecie się wziąć większą blaszkę jak u Marysi, wtedy czas pieczenia będzie krótszy. U Marysi wychodziło ok. 25 minut.
Najlepszą metodą moim zdaniem jest po prostu po upływie czasu ok. 20 minut sprawdzić sobie patyczkiem w różnych miejscach. Jeśli będzie suchy, to ciasto jest na pewno gotowe.
Gosiu, ciasto wyszło Ci pięknie :-) bardzo się cieszę, ze Wam zasmakowało. Oczywiście przekażę podziękowania mamie.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję za wspólną zabawę, było świetnie i oczywiste z niecierpliwością czekam na powtórkę :-)
I ja także czekam z niecierpliwością :) Dziękuję :)
UsuńU mnie dzis tez drozdzowe,nie wiem ,ale zawsze zima ,,chodza ,,za mna takie ciasta,, chodzilo za mna takie ze sliwkami,upieklam w tygodniu,na blogu nie pokazalam bo nie nalezalo do tych najpiekniejszych hiihhi ;)ale smaczne bylo:)Twoje ciasto przypomina mi zimowe popoludnia u miojej babci:)
OdpowiedzUsuńEwciu drożdżowe i kubek gorącej herbaty albo mleka zimą to jest TO :) Też bardzo lubię i także największą ochotę na ciasta z owocami mam wtedy gdy ich nie ma :) Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńWygląda wspaniale! ;)
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję :)
UsuńBardzo apetycznie wygląda, można prosić o kawałeczek :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, częstuj się proszę :)
Usuńaż mi ślinka cieknie! :) pyyyszności
OdpowiedzUsuńZauberi, to może się skusisz na kawałeczek?
Usuńu mnie też dziś drożdżowo, tylko z truskwkami :)
OdpowiedzUsuńMonami, widziałam Twoje, bardzo apetyczne i z truskawkami :) Pycha.
Usuńznam wersję na oleju,w smaku praktycznie nie różni się od tradycyjnego z dodatkiem masła,a efekt urzekający;)kocham wszystko co drożdżowe,piękne!
OdpowiedzUsuńMonisiu, prawda że pyszne?
UsuńA mi się wydaje, że w smaku jakby troszkę mniej drożdże czuć, , no i że takie troszkę jednak bardziej puchate jest. Ale może mi się tylko wydaje :)
Piękne to ciacho! Bardzo mi się podoba i chętnie kiedys takie zrobię, może ze świeżymi owocami latem?
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Majanko, dziękuję za miły komentarz, a przepis jak najbardziej polecam :)
Usuńrzeczywiscie bardzo ciekawy jest ten dodatek oleju ...ale moje ukochane jagodzianki też są na oleju i są rewelacyjne ...tak wiec ten przepis laduje w bazie do wypróbowania:)
OdpowiedzUsuńJolu, myślę że i to ciasto Tobie posmakuje :)
UsuńBardzo apetyczne :)
OdpowiedzUsuńKruszynko, dziękuję bardzo :)
Usuńciasta drożdżowe bardzo lubię, robiłam już ze smalcem;które bylo bardzo wilgotne, zapamietam również Twój przepis i wypróbuję
OdpowiedzUsuńO, a ja ze smalcem jeszcze nie próbowałam i pewnie będę musiała nadrobić. A ten przepis od Marysi Mamy bardzo polecam, jest świetny. I też zauważyłam że chyba jest nieco bardziej wilgotne niż te które robiłam na maśle :)
Usuńchciałam sprawdzić patyczkiem,czy dobre, otworzyłam piekarnik i mi opadło na środku :(
OdpowiedzUsuńNatalia
Nie mam pojęcia czemu. Wierzch był już ładnie zrumieniony? Jeśli tak, to nie powinno opaść.
UsuńUpiekłam dziś po południu - połowy już nie ma:). Wyszło znakomite. Dzięki za przepis, będę tu zaglądać częściej. Zajrzałam też na blog Marysi i bardzo spodobały mi się ciasteczka - tygryski, spróbuję:)
OdpowiedzUsuńJaszika
Jaszika bardzo dziękuję, miło mi czytać tyle ciepłych słów :) Zapraszam serdecznie i postaram się częściej pisać.
UsuńA tygryski są świetne, też je razem piekłyśmy :))
Pozdrawiam serdecznie :)