Wiem, że wygląda jakbym się kompletnie nie postarała :) De facto można powiedzieć że tak właśnie było, bo torcik jest na prawdę bardzo mało pracochłonny. Chyba najmniej jaki w życiu zdarzyło mi się robić.
Ale też i nie do końca, bo wymaga jednak trochę serca i delikatności. Z bezami trzeba jak z jajkiem (facet z rodzaju dżentelmen zapewne powiedziałby pewnie że jak z kobietą), krótko mówiąc - delikatnie.
Bezy wyszły bardzo chrupiące z zewnątrz, mięciutkie w środku, po prostu idealne. Zupełnie nie rozumiem czemu do tej pory tak trzęsłam portkami przed pieczeniem pavlowej czy blatów na tort bezowy. Zupełnie jak kiedyś, gdy pierwszy raz odważyłam się upiec bezową roladę. Tak, to moja pierwsza beza, a raczej bezy pieczone w tej postaci. Udało się i teraz już wiem że będę powtarzać częściej. A za przepis dziękuję Dorotuś.
Torcik zrobiłam z okazji urodzin mojego kochanego Męża. Wszystkiego najlepszego Miśku :)
Blaty bezowe ( 3 szt. o średnicy 20 cm):
- 6 białek
- 250 g cukru pudru
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
Krem kawowy:
- 250 g serka mascarpone
- 250 ml śmietany kremówki
- 2 łyżeczki kawy instant rozpuszczonej w 1 łyżce gorącej wody
- 2 łyżki cukru pudru
- ewentualnie owoce (u mnie borówka amerykańska, ale można dać też inne) do dekoracji
Bezy najlepiej upiec na noc, tak aby zdążyły bez problemu dobrze wyschnąć w piekarniku.
Blaszkę ( wykorzystałam trzy oddzielne blachy) wykładamy papierem do pieczenia, na którym od miski lub talerzyka odrysowujemy okręgi o średnicy 20 cm.
Piekarnik nagrzewamy do 140 st. C.
Białka ubijamy na sztywną pianę. Następnie cały czas ubijając dodajemy powoli, po jednej łyżce cukier puder. Na końcu dodajemy sok z cytryny i mąkę ziemniaczaną i delikatnie łączymy je z masą. Ja zrobiłam to mikserem na bardzo wolnych obrotach.
Tak przygotowaną masę w mniej więcej równych ilościach wykładamy na wcześniej narysowane na papierze okręgi.
Bezy pieczemy przez 1 godzinę w nagrzanym do 140 st. C piekarniku. Najlepiej i najszybciej jest gdy wszystkie pieką się w tym samym czasie. Swoje piekłam na trzech poziomach piekarnika przy włączonym termoobiegu.
Po upieczeniu uchylamy lekko piekarnik i w ten sposób bezy pozostawiamy do ostygnięcia. Najlepiej zrobić to na noc.
Krem najlepiej przygotować i przełożyć bezy na krótko przed podaniem (myślę że jedną-dwie godziny). A to z tego względu że z czasem bezy chłoną wilgoć z kremu, stają się miękkie i tracą chrupkość. Dlatego też tort ten nie nadaje się do długiego przechowywania. Najlepiej zjadać go od razu.
Jeśli lubicie takie smaki to gwarantuję że nie będziecie mieli z tym problemu bo tort ten wychodzi niesamowicie pyszny.
Blaty są dość kruche, więc bardzo delikatnie , podtrzymując od dołu oddzielamy je od papieru.
Kawę rozpuszczamy w 1 łyżce gorącej wody, studzimy i wstawiamy do lodówki do schłodzenia, tak aby miała tą samą temperaturę co śmietana i serek.
Wszystkie składniki wkładamy do miski i ubijamy mikserem. Ja wcześniej ubiłam śmietanę z cukrem i taką ubitą dodałam do mascarpone. Ale nie ma to większego znaczenia, można dać wszystko na raz do jednej miski i też wyjdzie. Najważniejsze jest to aby wszystkie składniki miały tę samą temperaturę, czyli wyciągamy wszystko z lodówki i już.
Masę dzielimy na dwie równe części i przekładamy nią wszystkie trzy blaty. Krem delikatnie i z wyczuciem rozprowadzamy na blatach, uważając by ich zbyt mocno nie pokruszyć.
Wierzch można udekorować ulubionymi owocami. Borówki to może nie do końca dobry pomysł :) bo uciekają. Wybierzcie coś mniej okrągłego :)
Smacznego :)
P.S. W następnym poście powiem do czego przydały się żółtka :)
Wygląda przepysznie!
OdpowiedzUsuńFajnie,że nie boisz się bezy.
Nie ma czego.
Pozdrawiam!
Amber, dziękuję :) Tak, bezy już (z dużym naciskiem na "już") się nie boję :)Faktycznie, teraz już wiem nie ma czego się obawiać, ale wiesz zbierałam się do niej dłużej niż do chleba na zakwasie :))
UsuńPozdrawiam cieplutko :)
Również życzę Wszystkiego Najlepszego dla mężowca :) torcik piękny i pysznie się prezentuje:) miłego wieczoru:)
OdpowiedzUsuńMałgosiu moja imienniczko ;) bardzo dziękuję za życzenia w imieniu małżona :)
UsuńHallo Urtica
OdpowiedzUsuńTwöj Torcik wyglada bardzo apetycznie i zachecajaco
Lubie bardzo takie Torte(z bezami)
Pozdrawiam cieplutko
Schönen Abend
Gruß Katrin
Hallo Katrin.
UsuńDziękuję za miłe słowa. A torcik polecam, jest bardzo smaczny. Pozdrawiam cieplutko.
Miłego wieczoru Tobie życzę :)
Cudny! Bezy nie ma się co bać - prawda? Tylko piec i jeść:)
OdpowiedzUsuńTak, Aniu :) Żałuję że wcześniej się nie skusiłam. Marzy mi się teraz taka beza z jagodami :)
UsuńNAJWSPANIALSZE CO MOŻE BYĆ DO ZJEDZENIA! Ba, nawet nie do zjedzenia a do rozkoszowania się :)
OdpowiedzUsuńRusskaya dokładnie tak :) Lepiej i piękniej chyba ująć tego smaku nie można. Pozdrawiam ciepło :)
Usuńdodaję do wypróbowania, jako że dziś zostanie mi właśnie masa białek:)
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
Olu to trzymam kciuki.
UsuńZajrzyj też do Dorotuś. Warto poczytać komentarze i odpowiedzi do nich.
Pozdrawiam cieplutko i napisz jak poszło :)
Najważniejsze, że był pyszny! :) Ojj, sama zjadłabym kawałeczek takiego bezowego torcika :)
OdpowiedzUsuńKruszynko polecam :) Pyszny był :)
Usuńoj, kuszą mnie takie bezowe torciki okrutnie, ale mnie nawet najprostsze beziki się rozpełzły, więc co dopiero mowa o bezowych blatach, podziwiam, oblizuję się i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMartex oj, co tam, spróbuj :) Za którymś razem wyjdą na pewno. Też się obawiałam bardzo, ale nie taka beza straszna.
UsuńCoś musiało pójść nie tak. Może jajka były trefne i białka się nie chciały ubić? No i ważne aby ten cukier dodawać stopniowo małymi porcjami do już ubitych na sztywno białek. Jeśli dodamy na raz to piana zrobi się rzadka.
Ja Ci powiem, że zjadłabym kawałek ogromny tego Twojego bezowego tortu!:) Musi być pyszny!:) i choć nie raz robiłam Pavlovą to boję się, że taki tort by mi nie wyszedł, ale może się w końcu odważę:)
OdpowiedzUsuńJudik, spróbuj koniecznie. Na prawdę nie ma się czego obawiać, tym bardziej że za sobą masz Pavlovą :) Robisz wszystko tak samo, tylko pieczesz trzy takie Pavlovy, a krem to już pikuś. Tu jest ważna tylko temperatura składników - musi być wszystko schłodzone i uda się. Musi się udać, nie ma innej opcji:)
UsuńNo, mówiłam, że bezy są proste w przygotowaniu. A jakie pyszne...
OdpowiedzUsuńBeciu i miałaś rację. Nie było się czego bać :)
Usuńno świetny :)) od serca najlepszy!! na pewno nic już nie zostało :)
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję :) No szybko się torcik zdematerializował, ale to zasługa tego że mimo że słodki to taki lekki że można wcinać i wcinać.
UsuńPięknie wygląda! CHętnie bym zjadła kawałeczek .:)
OdpowiedzUsuńMajanko, dziękuję :) Skuś się koniecznie :)
UsuńDziś wytypowałam Twój blog do Versatile Blogger Award. Po szczegóły zapraszam do mnie:http://coffekitchen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńW smaku musiał być cudowny:)
OdpowiedzUsuńPs. Nominowałam Cię do zabawy: http://mieszalniasmakow.blogspot.com/2012/08/versatile-blogger-award.html
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńIlko i Justko, dziękuję Wam dziewczyny i już lecę do Was :)
OdpowiedzUsuńBeza z kremem kawowym, to pyszne połączenie!:)
OdpowiedzUsuńKonwalie w kuchni, tak. Zdecydowanie :) Po tym pierwszym razie śni mi się po nocach :)
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńdzisiaj właśnie robię torcik wg Twojego przepisu mam nadzieję ,że mi się uda
I jak się udał?
UsuńZrobiłam ten torcik na małe przyjęcie dla moich przyjaciół. Smakował im wybornie!!!! Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńAnonimku, cieszę się że torcik się udał :)
Usuń