Wczoraj minęło dwa lata od kiedy moje kochane Gary pojawiły się w sieci. Raczej to mało niż wiele, tym bardziej że wpisy nie są systematyczne i w ogóle często pojawiają się przerwy, czasem nawet długie. Bo brakuje czasu, bo nie gotuję i nie piekę specjalnie dla bloga, bo jeśli mam ochotę to często wracam do tego co lubię, a co już jest na blogu. Bo czasem nie mam wcale ochoty wziąć aparatu do ręki, tylko najzwyczajniej w świecie podać do stołu i wcinać :)
Dzięki temu że nie czuję żadnej presji że coś muszę - ten blog jest dla mnie czymś miłym, małą odskocznią od rzeczywistości i codziennej rutyny. Piszę go z czystej przyjemności wtedy kiedy chcę i mam na to czas. Dzięki blogowi poznałam wiele fantastycznych Osób, z którymi łączą mnie wspólne pasje i chyba można śmiało stwierdzić że przyjaźń - taka wirtualna. Z którymi fantastycznie mi się "rozmawia". A wspólne wirtualne pieczenie nadaje wypiekom inny, wręcz fantastyczny wymiar :) Te dni zapadają w pamięć i pozostawiają przemiłe wspomnienia.
Dziękuję Wam że jesteście ze mną i że byliście nawet kiedy mnie tu nie było, za każde miłe słowo pozostawione w komentarzach. Nie raz po niełatwym dniu lektura komentarzy dawała mi nowy zastrzyk pozytywnej energii. Przepraszam za tą wkurzającą weryfikację obrazkową, chętnie bym z tego zrezygnowała, ale w pewnym momencie nie nadążałam już usuwać spamu.
A z okazji tych dwóch minionych lat zapraszam Was na wpis o tym co w kuchni lubię i cenię najbardziej. Na wpis o chlebie. Wspaniałym, domowym, na zakwasie. Za przepis dziękuję dwom wspaniałym Dziewczętom - Joli u której przepis znalazłam i Danci - autorce :)
Chleb księżycowy. Brzmi fantastycznie, prawda?
Dlaczego akurat księżycowy? Tu podaję cytat za Dancią, która piekła go tuż przed listopadową pełnią księżyca.
"Kiedy księżyca przybywa, jest to czas, od nowiu po pełnię i trwa ten czas około 14 i ¾ doby, czyli około połowy miesiąca. Następne 14 i ¾ doby to czas kiedy księżyc maleje.
Co ma księżyc do chleba! - zapytacie i pewnie się uśmiejecie!
Ma i to dużo, bo zaobserwowałam to już nie raz, że najlepsze chleby wychodzą, kiedy księżyca przybywa. Nie znaczy to, że jeśli księżyca ubywa to chleby się nie udają."
Zaczyn:
- 150 g zakwasu żytniego z mąki żytniej razowej, dokarmionego 10-12 godzin wcześniej
- 250 g ciepłej wody
- 300 g maki pszennej typ 550 (u mnie chlebowa typ 750)
Ciasto właściwe:
- cały zaczyn
- 100 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej (u mnie orkiszowa typ 2000)
- 350 ml ciepłej wody z solą (1,5 łyżki soli)
- 2 łyżki octu balsamicznego ( nie dodałam, bo za późno się zorientowałam że nie mam)
- 1 łyżka płynnego miodu (dodałam od siebie)
- 550 g mąki pszennej typ 550 (u mnie jak wyżej typ 750)
- 2 łyżki oliwy/oleju pod koniec wyrabiania
Składniki zaczynu wymieszać i pozostawić pod przykryciem, Danusia pozostawiła na 5 godzin, u mnie stał ok. 8 godzin.
Poszczególne składniki ciasta do zaczynu dodajemy w podanej wyżej kolejności. ciasto wyrabiamy przez kilka minut, pod koniec wyrabiania pomagając sobie stopniowym dolewaniem oliwy. Jak pisze Danusia ciasto jest dość luźne i takie ma być.
Wyrobione ciasto przekładamy do naoliwionej miski i pozostawiamy pod przykryciem na ok. 2 godziny do wyrośnięcia. Dobrze jest włoży miskę z ciastem do foliowej torby, ciasto wtedy ani trochę nie obsycha.
Po 1 godz. i 15 minutach ciasto odgazować, wykładając je na omączony blat i formując kulę. Ponownie wkładamy do miski i pozostawiamy na 45 minut.
Po tym czasie kilkukrotnie składamy ciasto i pozostawiamy je na 3-4 minuty. Potem ostatecznie formujemy bochenek i wkładamy do omączonego koszyka.
Ja przed składaniem ciasta podzieliłam ciasto na dwie części i uformowałam dwa bochenki, włożyłam je do dwóch mniejszych koszyczków, które pozostawiamy pod przykryciem do ostatecznego wyrośnięcia.
Ciasto jest dość rzadkie jak już wcześniej podała autorka Danusia. Jeśli obawiacie się że bochenki pieczone bez formy wyjdą przez to płaskie, można po uformowaniu włożyć je nie do koszyczków a do keksówek, w których potem upieczecie chlebki.
Moje były pieczone właśnie bez formy, wyszły nieco płaskie, ale kształt zachowały i nawet wyrosły w górę, a nie rozlały się na boki.
Piekarnik nagrzewamy do 240 st. C z kamieniem lub blachą. Zawsze z piekarnikiem nagrzewam blachę i na taką rozgrzaną wykładam bochenki.
Wyrośnięte bochenki przekładamy z koszyczków na blaszkę, można naciąć i wkładamy do nagrzanego piekarnika.
Pieczemy chleb w opadającej temperaturze. Jeśli pieczecie jeden duży bochen czas pieczenia będzie dłuższy niż dwóch mniejszych.
Po ok. 10 minutach zmniejszyłam temperaturę do 200 st. C i piekłam dwa małe bochenki jeszcze ok. 20 minut.
Pod koniec pieczenia sprawdźcie stukając w bochenki od spodu. Jeśli będą wydawać głuchy odgłos, znaczy że są już gotowe do wyjęcia.
Upieczone chleby studzimy na kratce.
Smacznego ;)
Moja gratulacje małej uroczystości:) Ja swój zaczęłam w połowie grudnia...to niedawno, ale jak mi stuknęło w dwa miesiące 20 tys postanowiłam iść na swoją stronę. Zobaczę czy będę pełna zapału jak Ty po dwóch latach...a życzyłabym sobie.
OdpowiedzUsuńChlebek cudny:)
Elu dziękuję :) Elu wiesz, ten zapał to w sumie tylko od Ciebie zależy i od tego jaką masz wizję swojego bloga, co chcesz osiągnąć.
UsuńTo nie jest tak że ja mam go cały czas. Jest czas że blog sam się pisze, w głowie powstaje post za postem. A jest też czas że nie myślę o pisaniu bloga wcale i tego nie robię z różnych przyczyn. Bo nie mam czasu, albo ochoty, lub w głowie intelektualna pustka. Grunt to nie spinać się wtedy na siłę i nie robić nic wbrew sobie. Wtedy tak jak Ania napisała w komentarzu poniżej przynosi to największą przyjemność.
Gosiu,
OdpowiedzUsuńdwa lata Wam stuknęło!
Gratuluję i życzę dalszego pięknego blogowania.
Blogujesz podobnie jak ja, bez presji i spinania się.
Wtedy jest najwięcej frajdy!
A chleb pysznie Ci się udał.
Zjadłabym piętkę z rozkoszą.
Całusy urodzinowe!
Aniu, tak stuknęło nam dwa lata. Cieszę się i dziękuję za Twój komentarz, życzenia i urodzinowe buziaki. Myślimy podobnie :)
UsuńGosiu, ponad 3 lata temu piekłam ten chleb, przypomniałaś mi o nim, dziękuję, że upiekłaś z mojego przepisu:)
OdpowiedzUsuńZawsze, kiedy piekę chleb, zerkam na księżyc, to tak już z przyzwyczajenia:).
Jest jakaś w tym tajemnica, że w czasie pełni chlebki lepiej rosną, co nie znaczy, że w innej fazie jest gorzej!:)
Z okazji 2 lat Twojego bloga, życzę Ci wspaniałych pomysłów i sympatycznych odwiedzin:).
Przyznam szczerze, że "Kocham Gary", odwiedzałam tylko czasami, ale to się zmieni, mam dużo zaległości:)
Pozdrawiam serdecznie
Danciu ten przepis jest fantastyczny. Jestem pewna że będę do niego wracać. I czas wreszcie aby nadrobić zaległości w pieczeniu Twoich chlebów, bo muszę się przyznać że mam trochę tych zaległości. Zauważyłam że ten sam chleb w tych samych warunkach różnie mi się udaje i z różną szybkością wyrasta. Nie raz zastanawiałam się dlaczego. Tym razem poobserwuję księżyc.
UsuńDziękuję Ci Kochana za odwiedziny, pełny ciepła komentarz, życzenia z okazji tego małego mojego święta i za ten niesamowity chleb.
A zaległości :) no cóż, ja też mam za mało czasu aby odwiedzać wszystkie blogi które bym chciała.
Pokrzywko to już 2 lata??? jak ten czas zleciał... życzę Ci kolejnych lat blogowania- takiego dla przyjemności :)
OdpowiedzUsuńMyniolinko tak, sama nie wiem kiedy to minęło. Dziękuję za życzenia, taką mam nadzieję że zawsze będzie to dla mnie przyjemność. Gdy blogowanie przestanie nią być, wtedy zapewne przestanę pisać.
UsuńŻyczę kolejnych wspaniałych lat blogowania! :) a chlebek wygląda wspaniale! :)
OdpowiedzUsuńEwciu dziękuję pięknie :)
UsuńGratuluję drugiego roczku i kolejnych pięknych lat życzę:)
OdpowiedzUsuńObchodzi urodziny razem z moim synem :) Chleb piękny! Wzorowy! Musiał być pyszny!
Bistro Mamo chleb bardzo polecam rewelacyjny był. Szybko się skończył :)
UsuńWszystkiego naj dla Synka :)
CUdowny chlebek Gosiu! Bardzo mi się podoba taki bochenek piękny i jego wnętrze no nazwa !:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji rocznicy bloga!
Pozdrawiam cieplutko:*
Majanko Kochana dziękuję :)
UsuńKochana pięknie upiekł Ci się ten chlebuś:). ja z reguły i z lenistwa piekę w keksówkach ... może też dlatego, że w domu mam raptem 1 koszyk do wyrastania:) .... ale jak dokupię to będę częściej koszykowe chleby piekła:).
OdpowiedzUsuńZ okazji wspaniałej rocznicy życzę Ci wielu wspaniałych chlebów, wypieków, dań i tego, aby Twoja filozofia się nie zmieniła:). Pisz dla siebie i w swoim tempie, bo swietnie Ci to wychodzi:) buziak
Joluś dziękuję za życzenia i za tyle ciepłych słów. Wiele dla mnie znaczą.
OdpowiedzUsuńJolu, wiesz, lubię bardzo formować bochenki, ale w keksówkach też piekę. Nie każdy chlebek da się uformować. Jeśli chodzi konkretnie o ten księżycowy to chyba nie będę go jednak już piekła bez formy, strasznie się bałam że już pozostaną takie płaskie :) Następnym razem uformuję okrągły bochenek i upiekę w tortownicy. Niestety nie mam jeszcze garnka rzymskiego.
Ależ Ty , Małgosiu, masz dobrą rękę do chlebków!
OdpowiedzUsuńMuszę rozsmakować się w ich robieniu (niedługo będzie okazja)
zwłaszcza tych na zakwasie,
bo ten temat ciągle dla mnie jest "księżycowy"...
Garnek rzymski jest piękny, ale nie będę kupować, chyba ,że dostanę od kogoś
w prezencie.Będę się posiłkować żeliwną gęsiarką, na razie musi wystarczyć.
Bubo nie ma nic lepszego niż domowe pieczywo. Wiem, w kółko to powtarzam :) ale jak się raz zacznie to potem już ten kupiony chleb nie smakuje wcale. Warto, przede wszystkim na zakwasie. To na prawdę nie jest wcale trudne, tylko tak się wydaje, no i cierpliwośći trzeba nieco bo chleby na zakwasie nie wyrastają tak szybko jak na drożdżach.
OdpowiedzUsuńJa też nie mam garnka rzymskiego, ani nawet porządnego żeliwnego, kamienia też nie posiadam. Wiem że dziewczyny piszą że warto mieć, ale jak się nie ma to też tragedii nie będzie. Ten akurat chleb piekłam bez formy, ale kolejnym razem już chyba zdecyduję się na upieczenie w tortownicy lub w keksówkach po prostu, ciasto jest dość luźne i nieco płaskie te bochenki mi wyszły :)
W ogóle to większość chlebów piekę bez formy, wykładam z koszyka na rozgrzaną w piekarniku blachę, żeby szybciej w górę poszły. Żytnie chleby tylko w keksówkach.
Bubo hoduj zakwas i piecz :) Gdybyś miała pytania to chętnie pomogę.
Gosieńko, na pierwszy ogień zabieram się do robienia zakwasu.
OdpowiedzUsuńPotem poszukam sprawdzonych chlebków u Ciebie na blogu.
Czas mi sprzyja, bo leczę powikłania pogrypowe (naciekowe zapalenie płuc).
Siedzę i leżę i myślę...
Muszę wykorzystać nicnierobienie na coś pożytecznego i smacznego.
Domowniczek zakupił mi mąki świeże różniaste- chlebowe, bułkowe, orkiszowe itp,
pewnie niedługo pochwalę się czymś sensownym.
Pozdrawiam
Bubo zdrówka życzę. Gdzie Ty się tak załatwiłaś? Może lepiej leż na razie w łóżku, kuruj się, a potem będziesz w kuchni wariować :)
UsuńZaraz odszukam i podeślę Tobie na maila linki do stron, które na pewno przydadzą się. Będziesz miała lekturę do łóżka na czas choroby :)
Brawo dla Domowniczka :) Zacznij od zakwasu żytniego - jest chyba najłatwiejszy w hodowli, pszenny lepiej sobie wyhodować potem na bazie żytniego, jak już żytni będzie w miarę silny. Do żytniego zakwasu najlepiej mieć mąkę żytnią razową.
Gdy będziesz już piekła pierwszy chleb dodaj do tego pierwszego odrobinę drożdży. Młody zakwas nie jest zbyt silny i chleb może słabo wyrastać.
No nie wiem co jeszcze, o chlebie mogła bym gadać i gadać, poszukam i podeślę linki :)
ale przepięknie wygląda, znacznie lepiej niz taki sklepowy :D
OdpowiedzUsuńSmakuje zdecydowanie lepiej niż taki ze sklepu. Polecam :)
Usuń