Zastanawiałam się co zrobić z jeżynami, które zostały mi po upieczeniu muffinek. Przypomniało mi się o serniku który kiedyś widziałam u Kasi, a któż od jakiegoś czasu miałam chęć :)
No i to był strzał w dziesiątkę :) Delikatny, kremowy sernik, który poprostu rozpływał się w ustach. I z dodatkiem mojej ulubionej białej czekolady :)
Kasiu bardzo dziękuję za rewelacyjny przepis :)
Proporcje podaję po zwiększeniu na tortownicę o średnicy 27 cm, gdyż w takiej piekłam. U Kasi znajdziecie na tortownicę o średnicy 22 cm.
Składniki na ciasteczkowy spód:
- 215 g ciastek (jak zwykle użyłam Wiatraczków Złotokłosych)
- 120 g masła
Masa serowa:
- 520 g sera trzykrotnie mielonego (dałam półtłusty twaróg, który zmieliłam sama, ale można wykorzystać sprawdzony ser z wiaderka).
- 325 g mascarpone
- 5 jajek
- 1 1/3 szklanki cukru
- 200 g białej czekolady
- 1 opakowanie budyniu waniliowego
- 7 łyżek śmietany 36 %
- jeżyny ( u mnie wyszedł 1-litrowy słoik)
Masło roztapiamy, ciasteczka kruszymy na proszek (zawsze robię to w blenderze) i mieszamy razem. Masę wykładamy na dno tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia, wyrównujemy i dociskamy. Na czas przygotowania masy serowej tortownicę chowamy do lodówki.
Czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej.
Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C.
Zmielony twaróg, mascarpone i śmietanę łączymy w misce i ucieramy mikserem na najwyższych obrotach. Stopniowo, cały czas miksując, dodajemy jajka i roztopioną, ale przestudzoną czekoladę. Kiedy wszystkie składniki się połączą dodajemy budyń (pewnie to jasne, ale jednak napiszę ;) chodzi oczywiście o proszek) i jeszcze chwilę mieszamy.
Tak przygotowaną masę przelewamy do tortownicy. Na wierzchu układamy owoce.
Sernik wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 60-70 min.
Po upieczeniu studzimy i po wystudzeniu wkładamy do lodówki najlepiej na całą noc.
Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.
Smacznego :)
Przepis dołączam do akcji :)
Wygląda tak, że palce lizać:)
OdpowiedzUsuńPiękny jest! Ależ Ty masz rękę do serników! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBajka - połączenie składników idealne. Z chęcią taki upiekę, jak tylko uda mi się zdobyć jeżynki ;-) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZłodziejko przysmaków (świetny nick:) pyszny jest, z wyglądem raczej średnio :))
OdpowiedzUsuńBasiu no właśnie z tą ręką jak widać na załączonym obrazku to różnie wychodzi, ale najważniejsze że jest niesamowicie pyszny :)
Manoria bardzo polecam :)
jeżyny to u mnie zdecydowanie towar deficytowy... aż zazdroszczę... i jeżyn i pysznego sernika :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że smakował :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńJeżyny dają fajny efekt - bardzo oryginalnie wygląda sernik udekorowany tymi owocami.
OdpowiedzUsuńWygląda popisowo!A jeżyny świetne do sernika.
OdpowiedzUsuńAleż on pysznie wygląda ....zazdroszczę jeżynek ...u mnie w tym roku wymarzły, ale za to malin mamy w bród:)
OdpowiedzUsuńGosiu, zauroczył mnie Twój sernik.
OdpowiedzUsuńSiedzę i się ślinię ;-)
Myniolinko, a w lesie też nie ma? Tak pytam, bo tu u nas to one wszędzie rosną :)
OdpowiedzUsuńKasiu pyszny sernik, wspaniały przepis :)
Haniu-Kasiu te moje to dzikusy leśne, dlatego takie może trochę mniej dorodne niż z ogrodu. Ale sernik z nimi faktycznie wygląda ciekawie.
Aciri dziękuję :) Też myślę że fajnie jeżyny tu pasują :)
Jolu te moje to jak już pisałam dzikusy z lasu kłujące :) A ja Tobie zazdroszczę tych malin bardzo :)
Aniu dziękuję, ale Ty to masz rękę do serników :) Może mi powiesz co mam zrobić żeby mi tak nie pękł następnym razem ? :))) Studziłam jak zawsze w piekarniku, może od tego że za długo miksowałam? Bo jeszcze na końcu go trochę pomiksowałam, a w sumie to już wtedy nie było potrzeby.
bosko wygląda!
OdpowiedzUsuńZałapię się jeszcze na kawałeczek?;)
OdpowiedzUsuńZauroczyło mnie to pęknięcie na środku Twojego sernika. Dla niektórych może zwykła niedoskonałość, dla mnie coś niezwykle czarującego. Tak jakby sernik uchylał rąbka tajemnicy, co kryje w swoim środku. Chętnie bym spróbował upiec ten sernik, ale nie wiem czy mi wyjdzie tak urokliwy jak Twój. Serdecznie gratuluję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiękne ciasto, zawsze miałam słabość do serników
OdpowiedzUsuńcudowny, cudowny!
OdpowiedzUsuńzauroczyłaś mnie tym jagodowym wierzchem ;]
Zauberi, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNemi, pewnie że tak :) Jeszcze mam kawałeczek nawet dwa :)
Lukrem polane, bardzo podoba mi się Twoje podejście do niedoskonałości :) Wsumie to jakby na to nie patrzył w każdej brzydocie, wadzie można znaleźć coś artystycznie pięknego. A co do sernika, spróbuj, czemu ma się nie udać. Może niekoniecznie pęknie tak samo, może nawet wcale nie pęknie, ale napewno wyjdzie jeszcze lepiej
Avelino, bardzo dziękuję :)
Karmelitko, dziękuję :) To co prawda są jeżyny, no ale też leśne i fioletowe :)
No Majanie rośnie sernikowa konkurencja. :)
OdpowiedzUsuńPluskotko, eee, nie :)) W sernikach nie czuję się pływająco :)
OdpowiedzUsuńale tu pysznie! sernik na 5+! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOjej, jakie cudo! Można ze trzy kawałki? :D
OdpowiedzUsuńMaugustynko dziękuję :))
OdpowiedzUsuńFlusso, jasne, częstuj się :)
Nie dośc, ze jeszcze nie jadłam z jezynami, to z białą czekolada tez nie! A to o pomstę do nieba woła :)
OdpowiedzUsuńKuchareczko, spokojnie :) Ja też jeszcze wiele mam do nadrobienia w temacie serników i nie tylko. Zresztą kulinaria to w ogóle taki temat że zawsze znajdzie się coś czego nie znamy.
OdpowiedzUsuńw tym roku jeżyn mam pod dostatkiem, więc jeśli tylko znajdę czas to zrobię. wspaniały!
OdpowiedzUsuńJa zawsze myślałam o serniku wprost przeciwnie, że to taka nuda. Ser i ciasto na spodzie. Ale teraz otwarłam się na wariacje nt sernika i jestem zdziwiona tyloma pomysłami na niego. :)
OdpowiedzUsuńKasiu, polecam w ciemno :)
OdpowiedzUsuńPluskotko, też mi się tak wydawało do niedawna. Jak pamiętam z dzieciństwa, to sernik zawsze tak samo mama robiła, a z jakichkolwiek dodatków to chyba tylko rodzynki i skórka pomarańczowa :)
Prezentuje się zachwycająco! Jestem wielbicielką takich serników - pyszotka:)
OdpowiedzUsuńGosiu, dopiero teraz przeczytałam Twoje pytanie :-/
OdpowiedzUsuńOstatnio piekłam sernik w tortownicy całkowicie wyłożonej papierem do pieczenia. Dzięki temu boki nie przykleiły się do blaszki - no i nie pękł. Nie miksuję też zbyt długo składników, choć z reguły ubijam białka, a to napowietrza masę. Poza tym na spód piekarnika wkładam blaszkę, którą napełniam wrzącą wodą (ok. 1,5 l). No i właściwie to tyle :-)
Pozdrawiam Cię serdecznie :-)
Aniu, dziękuję :) Nie szkodzi że dopiero teraz, ja i tak nie mam ostatnio w ogóle czasu na wypieki :/
OdpowiedzUsuńAle wezmę sobie Twoje rady do serca następnym razem. Tak mi się wydawało że chyba go za długo miksowałam po prostu. O tej wodzie też będę pamiętać