poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Chleb Młynarza - razem...

... z:





Kolejny wspólny chleb za nami, przed nami mam nadzieję jeszcze nie jeden. 
Dziękuję Wam Dziewczyny za wspólne chwile, za pozytywne emocje, za wspólny chleb, który zawsze smakuje sto razy lepiej niż taki sam, ale samotny.





Tym razem przepis na nasze spotkanie zaproponowała Renia. Propozycja wspaniała, inna być nie mogła bo chleb na zakwasie, bo przepis samego mistrza  Hamelmana. 
Chleb wyszedł mięciutki, z chrupiącą skórką o cudownym i delikatnym smaku. Taki jak lubię najbardziej.
Reniu dziękuję, bo ten chleb miałam okazję piec po raz pierwszy, a z pewnością będę do niego wracać. To kolejny chleb, który od pierwszego razu stał się moim ulubionym :)





Przepis oryginalny mówi o użyciu miksera podczas zagniatania i wyrabiania ciasta. Z pewnością ułatwia on pracę i skraca czas, ale nie jest konieczny. Ciasto można wyrobić bez najmniejszego problemu ręcznie, trwa to z pewnością dłużej, ale jest za to dużo przyjemniejsze. Oczywiście o ile uwielbiacie kontakt z ciastem. Jeśli ktoś lubi czuć jak z każdym ruchem dłoni zmienia się jego konsystencja z bardzo luźnej na coraz bardziej zwartą, aż samo odkleja się od dłoni, jeśli dla kogoś jest to czas relaksu. Ja lubię bardzo i póki starczy mi sił w dłoniach nie dam odebrać sobie tej przyjemności :) 
Inna sprawa że nie posiadam miksera który poradziłby sobie z gęstym ciastem chlebowym, ale z wyżej wymienionych powodów nie tęsknię za nim wcale :)







Proporcje na 1 średniej wielkości bochenek.

Uwaga: podstawą sukcesu jest tu dobrze pracujący zakwas.


Zaczyn:
  • 65 g mąki pszennej chlebowej - u mnie typ 850
  • 45 g wody - ciepłej
  • 1 łyżka aktywnego zakwasu żytniego ( u mnie 100% hydracji)

Ciasto właściwe:
  • cały zaczyn
  • 365 g mąki pszennej chlebowej - u mnie typ 850
  • 20 g mąki żytniej - u mnie razowa typ 2000
  • 250 g wody - ciepłej
  • 1/2 łyżki soli

Składniki zaczynu miksujemy (wymieszałam bardzo dokładnie łyżką), przykrywamy folią by zapobiec obsychaniu i pozostawiamy w temperaturze pokojowej na 12 godzin, np. całą noc.


Po upływie tego czasu do zaczynu dodajemy wszystkie składniki ciasta właściwego poza solą. Mieszamy na wolnych obrotach przez ok 1 minutę. Ja zagniatałam ciasto ręcznie do chwili aż składniki się dokładnie połączyły i otrzymałam jednolitą masę. Ciasto przykrywamy folią lub ściereczką i pozostawiamy w temperaturze pokojowej na 30-60 minut.

Po tym czasie dodajemy sól i miksujemy na wolnych obrotach przez kilka minut. Ciasto wyrabiałam ręcznie do chwili aż samo zaczęło odklejać się od dłoni i od miski, trwało to także kilka minut. Ciasto będzie dość klejące.
Wyrobione ciasto przekładamy na omączony blat. Jeśli jest zbyt lejące wgniatamy trochę mąki, choć nadal musi być dość wilgotne i klejące. Ja wgniotłam odrobinę mąki, w zasadzie tylko tyle ile miałam na omączonej delikatnie stolnicy. Moje ciasto lekko kleiło się do dłoni, ale nie oblepiało ich całkowicie.
Ciasto przekładamy do naolejonej miski, przykrywamy folią i odstawiamy do wyrastania w ciepłym miejscu na ok. 2,5 godziny. W czasie kiedy ciasto wyrasta co ok. 45 minut odgazowujemy je. Wówczas wyjmujemy ciasto z miski na omączony blat i składamy je najpierw na trzy, a potem obracamy je o 90 stopni i składamy jeszcze na pół. Każdorazowo po odgazowaniu wkładamy z powrotem do naolejonej miski

Po wyrośnięciu (ciasto powinno podwoić objętość) formujemy bochenek i umieszczamy go w bardzo dobrze omączonym koszyku do wyrastania, lub formujemy bochenek i umieszczamy go bez koszyka (bez koszyka ciasto także trzyma kształt, ale wyrasta trochę bardziej na boki niż w górę), wówczas na pergaminie aby łatwiej potem było go przenieść na kamień lub blachę. 
Jeśli bochenek wyrasta w koszyku, szew (czyli właściwy spód bochenka) powinien znaleźć się na górze, jeśli wyrasta bez koszyka to szew bochenka powinien być na spodzie i powinien być dobrze sklejony.
Tak uformowany bochenek odstawiamy do ostatniego wyrastania, w czasie którego bochenek powinien w zasadzie prawie podwoić objętość.

Piekarnik nagrzewamy do 220 st. C., jeśli pieczemy z termoobiegiem to temperaturę ustawiamy odrobinę mniejszą. Ponieważ nie posiadam kamienia do pieczenia, piekarnik nagrzewałam razem z blachą z piekarnika, którą po nagrzaniu się pieca wyjęłam, wyłożyłam papierem do pieczenia i na taką gorącą przerzuciłam z koszyka wyrośnięty bochenek. Bochenek szybko nacinamy żyletką, skalpelem lub ostrym nożem i wkładamy do piekarnika. Na dnie piekarnika ustawiłam foremkę z gorącą wodą.

Chleb pieczemy przez 35-45 minut, gdyby chleb zbyt szybko się rumienił to po 20 minutach pieczenia obniżamy temperaturę, lub też możemy przykryć bochenek od góry folią aluminiową.
Chleb jest gotowy do wyjęcia gdy postukany od spodu będzie wydawał głuchy odgłos.

Upieczony bochenek studzimy na kratce.


Smacznego ;)











37 komentarzy:

  1. Chlebek z pięknym wzorem.
    Cudny!
    Dziękuję Gosiu,że znalazłaś czas na wspólne pieczenie.
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu za chlebek ciężko mi było się zabrać w tygodniu, bo praca i jakoś nie mogłam się zgrać w czasie. Gdy w sobotę miałam wolne i mogłam przypilnować odgazowywania to on się sam upiekł nawet nie wiem kiedy :)
      Dziękuję za zaproszenie i mam nadzieję że uda mi się być z Wami także następnym razem.

      Usuń
  2. Jest świetny :) pieknie upieczony

    Dziękuje za wspólną zabawę!:)
    Pozdrawiam.
    pieczarka mySia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysiu dziękuję :) Miło było znów się spotkać.

      Usuń
  3. Gosiu, jesteś nie do prześcignięcia z tym ślicznym nacinaniem chleba, chyba nigdy się tego nie nauczę!
    Pięknie się upiekł, mój nie miał takich cudnych dziur!
    Pozdrawiam i dziękuję za ponowne spotkanie przy chlebie.m

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożenko nauczysz się, nauczysz :) Ja sama dopiero niedawno się przekonałam że najlepiej nacięcia wychodzą żyletką :)

      Usuń
  4. Dziewczyny jestescie genialne,niskie uklony za te piekne chlebki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewciu, a może dołączysz do nas następnym razem? :)

      Usuń
  5. Piekny chlebus. Z maslem najlepszy. I znow zamarzyla mi sie kromeczka :))

    Dziekuje za wspolne pieczenie.

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majka, tak zdecydowanie z masłem najlepszy. I ja dziękuję i do następnego pysznego chleba.

      Usuń
  6. Gosiu jak akurat za pewnym mikserem tęsknię, ale raczej nie w kwestii ciasta chlebowego ...bo to uwielbiam dotykać, wyrabiać .... miętolić ...jak by nie nazwał tej cudownej czynnosci:) ....
    Urocze nacięcia i fantastyczne dziury:)
    Dzięuję Gosiu za wspólne pieczenie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja dziękuję Jolu :) Fajnie było spotkać się znowu.
      Miętolenie ciasta jest super, rzucanie też mi się spodobało, przez pana Bertineta o mały włos nie rozwaliłam stolnicy mojej, którą dostałam w prezencie ślubnym razem z wałkiem od mojej Mamusi :))
      Jolu nacięcia ostatnio żyletką robię, wychodzą lepiej niż nożem, generalnie chyba chodzi o to żeby ostrze było cienkie i ostre.

      Usuń
  7. I znów zrobiłam się głodna o tej porze :) Chlebek cudeńko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewciu, może się skusisz? Warto upiec ten chlebek.

      Usuń
  8. Jakie piękne listki nacięte na skórce...:-) Cudny Ci wyszedł. Dziękuję za wspólne kolejne pieczenie i do następnego razu:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gosiu, piekny bochenek, a te dziurki! Jak marzenie. Dziekuje za cudowna akcje, oby do nastepnej, bo nie a wiekszej radosci jak dzielenie sie przepisem na chleb w roznych zakamarkach swiata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu dzielenie się przepisem, wspólne pieczenie tego samego chleba w różnych miejscach na świecie, dzielenie się doświadczeniem - to wszystko jest takie magiczne. Dziękuję za wszystko :)

      Usuń
  10. Piękny! Widać, że ręczna robota!
    Miło było się spotkać. Do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laura bardzo miło było :) Dziękuję i do następnego razu :)

      Usuń
  11. o? widzę, że mój wczorajszy wpis zginął w czeluściach blogosfery :)) a pisałam, że podziwiam Cię za ręczne wyrabianie, ja nigdy nie mam do tego cierpliwości. piękny chleb!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu czasem dziwne rzeczy dzieją się tu z tymi komentarzami, ale najczęściej jest tak że niesłusznie lądują w skrzynce ze spamem i dopiero jak się zorientuję to przerzucam je do publikacji. Pierwszego Twojego komentarza niestety tam nie znalazłam, no cóż widać Blogspot czy blogger akurat nie domagał :))
      Dziękuję Aniu za miłe słowa :) lubię bardzo wyrabiać ciasto, odpręża mnie to, czasem nawet się przy tym zamyślam, snuję plany, marzę, wspominam :))
      Dziękuję za wspólny wypiek, do następnego razu :)

      Usuń
  12. Dziury, ach te dziury...smakowite!
    Miło było znów spotkać się przy wyrabianiu chleba:)
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, dziury, pustka po prostu, czyli takie niby nic. Słowo które raczej ma wydźwięk negatywny, a w chlebie jednak cieszą :))
      Bardzo miło było, do następnego spotkania :)

      Usuń
  13. Powtórzę za Konwaliami "ach te dziury" ;)
    Dziękuję za wspólną akcję piekarniczą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu i ja dziękuję :) Takich dziur się nie spodziewałam w tym odgazowywanym cieście, a jednak wyszły :))
      I ja dziękuję bardzo.

      Usuń
  14. Gosiu , nie dość ,że bochen piękny , to nacięty tak artystycznie ,a wnętrze wzorcowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alu nacięcia żyletkami dają chyba taki efekt. Pewna nie jestem, ale nożem tak mi nie wychodziło :)

      Usuń
  15. jak pięknie dziurawy!!!! bardzo smaczny chlebek przypadł mi do smaku:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękny bochenek chleba :) niestety muszę jeszcze na mój zakwas poczekać ale gdy tylko będzie gotowy wiem co jako pierwsze upiekę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moni zdecydowanie ten chleb zasługuje na pierwszy wypiek. Jest rewelacyjny.

      Usuń
  17. Ale mi narobiłaś smaku tym chlebem. Z chęcią bym skosztowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klaudia, wirtualnie się częstuj :) A może się skusisz by upiec?

      Usuń
  18. Przepiękny, istne arcydzieło:-), dziękuję za wspólny czas:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olimpia i ja dziękuję :) Do następnego spotkania :)

      Usuń

Gdy zostawiasz komentarz jako Anonimowy podpisz się proszę swoim nickiem lub imieniem :) Miło mi będzie Cię poznać.
Coś się nie udało? Napisz koniecznie, postaram się pomóc w rozwiązaniu problemu. Nie warto się zniechęcać :)
Moderuję komentarze ze względu na masowo pojawiające się wpisy osób, których nick linkuje do stron reklamujących różne usługi i komercyjnych. Mój blog to nie darmowa agencja reklamowa, to nie wysypisko śmieci. Komentarze takie nie ujrzą światła dziennego.
Dziękuję i pozdrawiam :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...